на главную | войти | регистрация | DMCA | контакты | справка | donate |      

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z
А Б В Г Д Е Ж З И Й К Л М Н О П Р С Т У Ф Х Ц Ч Ш Щ Э Ю Я


моя полка | жанры | рекомендуем | рейтинг книг | рейтинг авторов | впечатления | новое | форум | сборники | читалки | авторам | добавить



Frankfurt nad Menem, sobota noca

Pani Malgorzato,

nie mozna chyba uciec od Przeznaczenia…

Pozwole sobie jeszcze raz wr'oci'c do tego tematu. Mam ku temu wazny pow'od. Ciagle jeszcze jestem pod wrazeniem poruszajacego reportazu, kt'ory wyemitowala niemiecka telewizja i kt'ory zupelnie przypadkowo udalo mi sie dzisiejszego wieczoru obejrze'c. Ogladam telewizje bardzo sporadycznie. Prawie wylacznie, gdy mam sterte wypranych rzeczy do prasowania i nie da sie juz tego odlozy'c na zadne p'o'zniej. Zelazko i telewizor sa dla mnie jak syjamscy bracia zro'snieci plastikiem przedluzacza. Ostatnio rzadko „brat telewizor” wydaje mi sie bardziej inteligentny niz „brat zelazko”. Na dodatek za zelazko -jak na razie – nie placi sie zadnego abonamentu. Czy Pani takze ma czasami takie refleksje na temat polskiej telewizji? Dzisiejszego wieczoru jednak telewizja mnie poruszyla…

W Niemczech jest tylko jedno takie przedszkole. Powstalo jako wynik dlugo przygotowywanego projektu natchnionych, wrazliwych i zdeterminowanych ludzi, kt'orzy postanowili „walczy'c do ko'nca”. Wywalczyli. Udalo im sie powola'c do zycia pierwsze i jedyne takie (w Niemczech) przedszkole. Kazdego dnia nadzieja i lzy mieszaja sie tam ze soba. 22 dzieci w wieku pomiedzy dwa i sze's'c lat bawi sie ze soba. Polowa z nich jest zdrowa, reszta od urodzenia jest zarazona wirusem HIV Przewazajaca wiekszo's'c dzieci z tej zdrowej polowy ma rodzic'ow, kt'orzy sa nosicielami HIV

Gdzie zaczyna sie Przeznaczenie? Ogladajac ten reportaz, zdalem sobie nagle sprawe, ze wcale nie z naszym urodzeniem. Nawet nie z naszym poczeciem. Zaczyna sie o wiele, wiele wcze'sniej. I co najgorsze, nie mamy na to zadnego wplywu. Zaczyna sie juz w biografii i w Przeznaczeniu tych, kt'orzy powolali nas, przypadkowo lub celowo, do zycia. Bardzo niesprawiedliwe, prawda?

Tim ma pie'c lat i nie ma HIV Jego matka ma jeszcze miesiac, g'ora sze's'c tygodni zycia. Dyrektorka przedszkola ustalila z Timem, ze gdy matka „odejdzie”, to Tim przeprowadzi sie do niej. Swojego ojca Tim nigdy nie widzial. Nawet na fotografii. Matka spotkala ojca Tima tylko raz wzyciu. Nawet nie pamieta jego imienia. Byla „na ciagu”. Za porcje heroiny zaplacila tym, czym wtedy mogla zaplaci'c. Nie miala nic innego. Dziesie'c minut brudnej „intymno'sci” w 'smierdzacej moczem toalecie dworca. Dziewie'c miesiecy p'o'zniej urodzil sie Tim. Antje ma cztery lata. Jest zarazona. Doskonale wie, ze moze uzywa'c tylko swojej szczoteczki do zeb'ow i tylko swojej lyzeczki do jogurtu. Patrick takze jest zarazony. Obchodzi dzisiaj swoje piate urodziny. St'ol przyozdobiony jest kwiatami, inne dzieci przyniosly prezenty, na torcie pali sie pie'c 'swieczek. Dzieci klaszcza w dlonie, gdy Patrickowi udaje sie zdmuchna'c wszystkie 'swieczki. Potem podchodza do niego, obejmuja go i skladaja zyczenia. Martin, wychowawca (jeden z „walczacych do ko'nca”, zdrowy), na pytanie o lek przed zarazeniem odpowiada spokojnym glosem: „Zupelnie nieuzasadnione. Nasza c'orka tez chodzi do tego przedszkola. Trzeba tylko zwraca'c uwage, gdy dzieci podczas zabawy sie zranie”. W tym momencie Patrick podbiega rado'snie do wychowawcy, przytula sie do niego i siada mu na kolanach. Jest bardzo malo prawdopodobne, ze Patrick zdmuchnie swoje 'swieczki za rok. Ale rok to cala wieczno's'c. Zycie tych dzieci to „tu i teraz”. „Tu” istnieje od niedawna. „Teraz” dla wiekszo'sci z nich sko'nczy sie, zanim p'ojda do szkoly. Gdy umiera kt'ore's z dzieci, wychowawczynie i wychowawcy przedszkolu AIDS” m'owie, ze wyjechalo. Mlodsze dzieci w to wierza. Przedszkole Nadziei. Tej Nadziei przez duze N. Silujacej sie kazdego dnia z Przeznaczeniem. Przedszkole dla dzieci z „bardzo kr'otkim czasem polowicznego rozpadu”, jak nazwala je dyrektorka, przedszkolanka, kucharka i sprzataczka w jednej osobie. – Te dzieci maja bardzo malo czasu… – m'owila do kamery.

Reportaz ko'nczyl sie plansza z podziekowaniem dla firmy, kt'ora finansuje je od poczatku istnienia, bez fanfar i spot'ow w mediach. Ta firma to Microsoft To takze mnie poruszylo. Jako's inaczej, z wieksza czulo'scia spojrzalem i dotknalem klawiatury swojego komputera, siadajac przy nim, aby napisa'c do Pani ten list. Tradycyjnie, jako informatyk jestem na fali „anty-Microsoftu” i przekornie go „nie znosze”. Za to, ze taki wielki, taki wszechmocny, taki pazerny i taki wszechobecny. Ciagle pamietam swoje frustracje, a nawet ataki agresji, gdy m'oj komputer zawieszal sie akurat wtedy, gdy ko'nczylem pisa'c 20. strone waznej dokumentacji lub 1000. linie mojego programu. Gdy okazywalo sie, ze jedynym, co moze go odwiesi'c, jest wyciagniecie wtyczki z gniazdka i ze gdy to zrobie, strace wszystko, co napisalem, mialem w sobie jedynie kipiaca nienawi's'c i pragnalem krwawej zemsty. Poniewaz trudno nienawidzi'c cala firme, skupialem sie gl'ownie na nienawi'sci do Billa Gatesa. To do's'c typowe. Rzadko nienawidzi sie systemy, za to chetnie tych, kt'orzy te systemy tworzyli. Przeklinalem Gatesa we wszystkich znanych mi jezykach, ale gl'ownie po angielsku. Slowo „fuck” bylo najmilszym, kt'ore m'oglby uslysze'c, gdyby byl w poblizu.

Czasami wydaje mi sie, ze Gatesa nienawidza wszyscy opr'ocz jego rodzic'ow, jego zony, jego dzieci i akcjonariuszy firmy Microsoft. Za wszystko. Za jego bogactwo, za jego sukces i za to, ze w skryto'sci ducha przeraza ich my'sl, iz w dzisiejszych czasach 'swiat bez jego Windows'ow bylby naprawde jak 'swiat bez okien. A tymczasem Gates postepuje, bardzo konsekwentnie, wedlug planu, kt'ory sam sobie wytyczyl i kt'orego nigdy nie ukrywal przed 'swiatem. Zapytany kiedy's o to, jak trzeba zy'c, aby osiagna'c taki sukces odpowiedzial pytaniem: „Wiesz, jak przezy'c?”. I dal na nie swoja odpowied'z: „Sprawi'c, by ludzie cie potrzebowali. Musza potrzebowa'c tego, co masz. Potem nie beda mieli dokad p'oj's'c”. Gatesowi sie to udalo. Zrobil to bardzo szykownie. Szedl konsekwentnie swoja droga, powoli, ale systematycznie uzalezniajac 'swiat od swojego oprogramowania. Kiedy's wypowiedzial znamienne slowa: „Nie ma takiej rzeczy, kt'orej nie powiemy ludziom, aby przekona'c ich, ze nasza droga jest ich droga”.


Dla jednych Gates to wsp'olczesny cyborg, dla innych cwaniaczek o twarzy chlopca, kt'ory ma tyle dolar'ow, ze m'oglby nimi wypelni'c basen przed swoim zelektronizowanym jak statek kosmiczny palacem, kt'ory jest tak duzy, ze potrzebny mu osobny numer kodu pocztowego. Dla jeszcze innych – drapiezny rekin ze 'sladami krwi na zebach po rozszarpaniu na kawalki kolejnej firmy stojacej na drodze do jego wladzy absolutnej. A tutaj nagle taka niespodzianka. Okazuje sie, ze Gates to nie tylko najbogatszy czlowiek 'swiata. To takze najwiekszy filantrop na planecie Ziemia. Inaczej my'sle o nim po tym reportazu, a i Windowsy jakby ostatnio mniej sie… zawieszaly. Czasami wystarczy maly drobiazg – bo przeciez dla niego to przedszkole to naprawde drobiazg – aby zmieni'c zdanie o czlowieku.

Pierwsze „zblizenie” do Gatesa jako czlowieka nastapilo u mnie juz kilka miesiecy temu. Pamietam jak na stronie WWW Microsoftu odnalazlem zaproszenie do wziecia udzialu w wideokonferencji z wizyty Gatesa w szkole 'sredniej w malym miasteczku Visalia w Kalifornii. Zostalem dluzej w pracy i za pomoca Internetu przenioslem sie do sali gimnastycznej w Mount Whitney High School w Visalia. Gates, stojac przed zgromadzona tam mlodzieza i nauczycielami, powiedzial co's, co mnie zaintrygowalo, zastanowilo i zmusilo do refleksji. Tylko raz wym'owil slowo „Microsoft”. Najwiecej czasu po'swiecil krytyce systemu nauczania opartego na propagowaniu kultu „dobrego samopoczucia” podlegajacego „politycznej poprawno'sci” i w ten spos'ob przygotowujacego mlode pokolenie do „porazki w realnym prawdziwym zyciu poza szkole”. Zako'nczyl swoje przem'owienie, formulujac dziesie'c regul, kt'ore pamietam do dzisiaj i kt'ore jutro (juz dawno sobie to obiecalem) powt'orze swoim c'orkom.


Reguly Billa Gatesa:


1. Zycie nie jest sprawiedliwe. Przyzwyczaj sie do tego.

2. 'Swiata nie interesuje to, co sam my'slisz o sobie. Jednakze 'swiat spodziewa sie, ze osiagniesz co's, ZANIM poczujesz sie, ze jeste's wielki.

3. Nie bedziesz zarabial 4o tysiecy dolar'ow zaraz po maturze i nie zostaniesz wiceprezydentem z samochodem sluzbowym wyposazonym w telefon. Najpierw musisz na to zapracowa'c.

4. Je'sli wydaje ci sie, ze nauczyciele ci dokuczaja, to poczekaj do chwili, gdy bedziesz mial swojego pierwszego szefa.

5. Podawanie hamburger'ow w McDonaldzie nie powinno by'c ponizej twojej godno'sci. Twoi dziadkowie uzywali innego slowa na „podawanie hamburger'ow w McDonaldzie”. Oni nazywali to mozliwo'scia (opportunity).

6. Je'sli tobie sie nie wiedzie, to nie jest to wina twoich rodzic'ow. Nie rozpamietuj swoich bled'ow. Ucz sie na nich.

7. Zanim sie urodzile's, twoi rodzice nie byli tak nudni, jak sa teraz. Po twoim urodzeniu placili twoje rachunki, prali twoje ubrania i sluchali twoich przem'owie'n, jaki jeste's cool. Zanim zaczniesz chroni'c dzungle przed pasozytami pokolenia twoich rodzic'ow, postaraj sie najpierw zdezynfekowa'c szuflady w swoim wlasnym pokoju.

8. Twoja szkola robi wszystko, aby nie bylo w niej lepszych i gorszych. W niekt'orych szkolach zniesiono nawet w tym celu ocenianie uczni'ow. W jeszcze innych egzaminy trwaja tak dlugo, az z sali egzaminacyjnej zdecyduje sie wyj's'c ostatni ucze'n. To nie ma nic wsp'olnego z prawdziwym zyciem.

9. Zycie nie jest podzielone na semestry. Nie ma w nim ustalonych letnich wakacji. Nikt tez nikomu nie pomaga „odnale'z'c siebie” Oczekuje sie, ze kazdy sam odnajdzie siebie. Bez niczyjej pomocy.

10. Telewizja nie ma NIC wsp'olnego z prawdziwym zyciem. W prawdziwym zyciu trzeba wyj's'c w ko'ncu z kawiarni i znale'z'c prace.


Bill Gates i jego dekalog dla mlodziezy. Mozna przypuszcza'c, ze ma racje. Malo kto uksztaltowal XX wiek i ksztaltuje XXI tak jak on. To nie zdarza sie bez madro'sci. Poza tym Windows ostatnio naprawde w og'ole sie nie zawiesza…


Moja obiecana lista.

Ta odno'snie do tego, dlaczego kobiety sa niewierne. Pamietam!

Pozwoli Pani, ze przedstawie ja w kolejnym li'scie? Dzisiaj zrobilo sie juz bardzo p'o'zno. Chociaz niewierno's'c najcze'sciej kojarzy sie z noca, to jednakze nie z tak p'o'zna. Jest czwarta nad ranem. Zdradzani mezowie moga o tej porze spa'c spokojnie. Je'sli do czwartej nad ranem nic sie nie zdarzylo, to znaczy, ze juz sie zdarzy. A je'sli sie wydarzylo, to i tak juz jest za p'o'zno…

Dobranoc,

JLW


PS Jeszcze tylko pytanie „na lawce w Busku”…

Pytanie #2: Czym byla dla Pani utrata dziewictwa?


Busko, pi atek | 188 dni i nocy | Warszawa, niedziela